Nowości i ogłoszenia

Cuda większe niż JP II

   Wczorajszy paraliż południowego Krakowa spowodował wypadek, jednakże już od poniedziałku dało się zaobserwować wzmożony ruch aut na ulicach, spowodowany co oczywiste początkiem roku akademickiego. Niestety mimo buńczucznych i pisanych witką po wodzie obietnic ZIKiT o uruchomieniu wspomagających linii 429 i 439 nie ujrzeliśmy do dziś pojazdów na nich. Zapowiadana data 22.09 ich wznowienia została starannie i bezczelnie przemilczana przez jaśnie organizatora komunikacji w mieście. Nic dziwnego, że każdy kto miał auto wsiadł do niego, do autobusów linii 139 i 159 często wsiąść się nie dało. Pozostaje przeżyć jeszcze piątek i być może odetchniemy, gdy od 6 października ruszą linie wspomagające i nie tylko. Dlaczego nie uruchomiono tych linii? Taboru raczej nie brakło, bo po wejściu Mobilisa zyskano ok. 18 pojazdów wielkopojemnych, a skasowano raptem trzy przegubowce, ponadto kupiono 8. Nie było więc większych przeszkód, aby 13 brygad na 429 i 439 wystawić. No chyba, że gdy nie wiadomo, to zwykle chodzi o pieniądze. A cuda, które nastąpią kosztują.

 

   Oprócz powrotu linii 409, 429 i 439 nastąpią wzmocnienia w szczycie komunikacyjnym, tzn. zostaną wydłużone godziny kursowania ze szczytową częstotliwością na liniach 3, 50, 52, 115, 130, 137, 139, 144, 164, 173, 174, 178, 182, 482, 439 i 572. W wypadku linii 572 zostaną dodane jej kursy po południu pomiędzy 17 a 22. Niestety nie są to zbyt wielkie wzmocnienia. Po lekturze rozkładu linii 139 trudno mi znaleźć takt 12-minutowy (lub inaczej mniejszy niż kwadrans) w większym wymiarze niż dotychczas. Dla kierunku Mydlniki jest on pomiędzy 6.35 a 8.09 (centrum Nowej Huty) w przeciwnym 1,5 godziny później. Na pierwszy rzut oka widać, że nie dołożono niczego, a zagęszczono odjazdy, podobnie jak na linii 439. Gdy wydłużano 139 do Mydlnik nie zwiększono liczby brygad, tym samym trudno oczekiwać, że przy rosnących korkach autobusy dotrzymają rozkładu przy pomocy dwóch dodatkowych brygad wzmacniających te linie na jeden pełny kurs już od wielu lat.

 

    Rozpisywanie się o wydłużeniu porannego szczytu, gdy okres ten wynosi raptem 90 minut, a rozkłady 139 z dziś i mające obowiązywać od soboty prawie niczym się nie różnią jest typową, tanią zagrywką ZIKiT. Opłacani z podatków mieszkańców biurokraci z Centralnej zmianę godziny odjazdów próbują przedstawić jako ogromny sukces, chyba tylko po to, aby uzasadnić swój byt w wypadku cięć funduszy na administrację. Lud może to kupi, a może znów wybierze samochody, co jest bardziej prawdopodobne patrząc na rosnące stale natężenie ruchu w mieście. Jeszcze usłużna telewizja regionalna przedstawi to według swojej rzetelności (polecamy migawkę o skargach pasażerów na linię 174, chyba, bo z materiału wynikało, że raczej chodzi o 178 lub 714, raczej nie 174, bo ten kursuje ... co 10 minut) i już można świętować. Cuda!

 

    Funkcjonowanie linii 115 do godziny 22.30 łączącej osiedla pozbawione tramwaju z dworcem powinno być raczej obligatoryjną rzeczą dla podwładnych Jerzego Marcinko, a nie polem obserwacji, co się stanie po dołożeniu wieczorem 6 kursów. Możliwość promocji komunikacji znów została zaprzepaszczona. Cud nawrócenia zdarzy się jednak w innej części miasta. Skracane niegdyś z Ronda Grunwaldzkiego do Cracovii linie 124 i 424 powrócą nieopodal na nową końcówkę pod Centrum Kongresowym. Wówczas tłumaczono to brakiem frekwencji w pojazdach, co potwierdza chociażby powietrze w wozach linii 502 podążających tą samą drogą jak i brak w planach remarszrutyzacyjnych autobusów na ulicy Piłsudskiego. Mają one wtedy sens, gdy pojadą w kierunku południowo-zachodnim. W przypadku linii 124 wskazane byłoby skierowanie jej przez Dębniki do niegdysiejszej pętli ulicznej 'Zielińskiego'. Po konsultacji z dzielnicą Dębniki nawet wskazane byłoby skierowanie autobusu ulicą Madalińskiego. Jeszcze lepszym krokiem dla promocji zbiorkomu byłaby trasa 124 do Kostrza lub do pętli Pod Fortem przez Norymberską i Kobierzyńską. Na to zapewne nie ma pieniędzy, są za to na przewóz powietrza.

 

   Jak równi są pasażerowie komunikacji miejskiej świadczy uruchomienie nowych linii autobusowych do centrum JPII, z Wieliczki przez Krzyszkowice oraz Piaski pojedzie linia 224, a z ... Cracovia Stadion linia 504 przez Straszewskiego, Krakowską, Kalwaryjską. O ile 224 zapewni minimum komunikacji południowej części solnego miasta, a i tak gdzieś powinien dojeżdżać do pętli w Krakowie, o tyle linia 504 jest karykaturą dotychczas głoszonych założeń o dublowaniu tramwaju, preferowaniu przesiadek nad bezpośredni dojazd. Na dzień dobry swojego istnienia autobus linii 504 utknie w korku na ulicy Krakowskiej, nie lepiej będzie mu na Kalwaryjskiej i Wadowickiej.

 

      O dojeździe do religijnych centrów Krakowa pisaliśmy wiele razy. Od erygowania sanktuarium w 1997 roku miasto nie zrobiło nic w stronę starszych, schorowanych ludzi chcących dojechać do Łagiewnik. Rolą linii 155 powinno być pokonywanie stromego wzniesienia na którym znajduje się klasztor, a także skomunikowanie go z nowopowstałym miejscem kultu oraz Borkiem Fałęckim, dokąd podobnie jak do Łagiewniki można dojechać wieloma tramwajami mającymi podobno stanowić szkielet i główny korytarz transportowy. W zamian linia 135 powinna kursować do Łagiewnik. Warto zauważyć, że linia 504 nie będzie zatrzymywać się na rondzie Matecznego (ponieważ jest to technicznie niemożliwe), za to wyznaczono postój na placu Wolnica wraz z liniami 8 i 10 jadącymi w tą samą stronę. Zapomniano też jak widać, że kiedyś to "ósemka" miała pełnić rolę linii papieskiej. Dzisiejsze zapewnienia o wzroście częstotliwości, nowych liniach, udgodnieniach dla mieszkańców mają taką samą wartość. Mniej więcej jak zeszłoroczny śnieg. No chyba, że nastąpi jeszcze większy cud i zmieni się ekipa rządząca miastem.

 

    Jako postscriptum wspomnieć wypada o cudzie na kolei. Jak ogłosił "Rynek Kolejowy" do Zagórza powrócą dalekobieżne pociągi, od 14 grudnia grupę od TLK jadącego do Zakopanego i Krynicy poprowadzi wydzierżawiony "nurek" od Rzeszowa przez Jasło. Czas jazdy z Gdyni do kolejowej stolicy Bieszczadów wyniesie ok. 16 godzin, najbardziej żenujacy w tym jest odcinek Kraków - Rzeszów, gdzie zmiany lokomotyw i odłączanie grup zajmie ... 4,5 godziny.

2014-10-02

mouset