Nowości i ogłoszenia

Na styku wyborów i aglomeracji

   Nie znamy niestety jeszcze ostatecznych rozstrzygnięć z ostatniej wyborczej niedzieli. Pewne są tylko ogólniki czyli II tura wyborów prezydenta miasta Majchrowski vs. Lasota oraz spekulacje na temat rozkładu sił w radach i sejmiku.  Dziś zweryfikowane na tyle dokładnie, że koalicja PSL i PO w województwie nie powinna się czuć niestety zagrożona. Wybrane teraz osoby nie tylko będą gospodarzami Światowych Dni Młodzieży, ale przede wszystkim strażnikami naszych, publicznych pieniędzy oraz architektami naszego miasta i jego bliższego i szerszego otoczenia.

 

   A jak one się marnują mamy okazję zobaczyć na przykładzie linii 304, o której likwidacji zaczęły pojawiać się plotki wraz z uruchomieniem nowoczesnych ezt zakupionych przez województwo. Pół roku temu pisaliśmy o rozbieżnych wizjach komunikacji aglomeracyjnej miasta i województwa, szczególnie w aspekcie przesiadek i podróży park&ride. Po latach niemocy samorząd będzie sterem, żeglarzem i okrętem połączenia kolejowego małopolskiej stolicy z Wieliczką. Czas jazdy 21 minut, nowe przystanki, ciekawa taryfa, częstość co 30 minut, nowozakupiony tabor, rzecz jasna ekologiczny. A jaka promocja?

 

  Niestety żadna. W ciągu 30 minut czekania na pociąg do Krakowa wjedzie doń rzesza busów, dla których powiat wielicki to wręcz matecznik i miejsce narodzin idei, którą dziś po latach trudno ukrócić. Byle czym, byle jak, byle do celu, czyli błotnistego klepiska jak najbliżej galerii, przy okazji po torach tramwajowych, których straż miejska nie monitoruje w ogóle. Może zamiast czatować pod Barbakanem przyjrzałaby się ulicy np. Westerplatte. Ktoś wydaje zezwolenia na transport osobowy, a tym ktosiem jest samorząd. Warto pomyśleć, aby publiczne pieniądze przynosiły wszystkim korzyść, czyli promować przesiadkę w Wieliczce. Niestety podczas prezentacji nowych ezt widzieliśmy tylko pokaz, który nie zapowiadał niczego, czyli wypożyczone od MPK dwa midibusy z nazwami podwielickich wsi.

 

  Po drugiej stronie miasta zmiany w tym kierunku wymusiło życie czyli wielokilometrowy sznur samochodów ciągnacy się co rano przez Kochanów i Zabierzów. Stąd taka ilość aut na stacji w Krzeszowicach. Żaden P+R, ale zwykły plac pokazuje popularność tego rozwiązania. Niestety Ci co je wybrali w nagrodę dostają stary, śmierdzący, wlekący się niemiłosiernie pociąg. A Ci jadący z okolic Skawiny nie mają nic, ani parkingu, ani pociągu, ale za to mają szeroką ulicę Grota-Roweckiego. Po drodze jest wprawdzie parking w Czerwonych Makach, ale po co sobie nim zaprzątać głowę, skoro blisko centrum bez trudu znajdzie się luki w strefie, albo klepiska służące za parkingi i zarazem wizytówkę królewskiego grodu.

 

   Jeżeli nakłonionoby pasażerów do przesiadania się w Wieliczce, to z pewnością pociąg powinien jechać co 20 minut. Kto podejmie tą heroiczną decyzję? Na razie ciekawi nas ile jednostek obsłuży kilkunastokilometrową trasę przy f=30 minut i czasie jazdy ok. 20. A co z linią 304? Utrzymuje ją głownie Kraków. Wbrew temu co sami gospodarze miasta ustalili 304 dzielnie dubluje tramwaj, a następnie sporo linii autobusowych. Z punktu widzenia mieszkańca miasta jest świetnym połączeniem ścisłego centrum z Rżąką i południem Bieżanowa, a więc osiedlami pozbawionymi tramwaju. Autobusy jeżdżą pełne, a więc wiozą średnio po 70-80 osób, czasem więcej. To tyle co 4-5 busów, co oznacza, że lepiej jest promować linię 304 i ustalić trasę tak, aby pociąg uzupełniała, a nie stanowiła alternatywę dla niego.

 

  Kolejny brak współpracy i spójnej wizji to parkingi. Dziś otwarto podziemny postój obok Muzeum Narodowego, mieszczący 150 aut. Na razie darmowy, potem nowa rada miasta uchwali opłaty. Zapewne będą na poziomie strefy, choć biorąc pod uwagę zadaszenie, ciepło, wygodę - powinny być wyższe. Parking wybudowała gmina, choć nieopodal na niechcianym stadionie Wisły usiłuje zarobić na wynajmie biur i ... miejsc parkingowych. Przy okazji trwają deliberacje, czy będzie miał większe powodzenie niż otwarty kilka lat temu podziemny postój pod placem Na Groblach.

 

  Opłaty są tam w sezonie prawie trzykrotnie wyższe niż w strefie, ale nic dziwnego. Po pierwsze parking jest bardzo blisko Wawelu i centrum, po drugie zarządza nim prywatna firma, więc chce na nim zarobić, co zresztą umożliwia jej stosowna umowa na budowę, po trzecie jest tam 600 miejsc, a więc ilość dużo większa i odpowiadająca weekendowym potrzebom. W większości miast parkowanie w ścisłym centrum to droga przyjemność, a za pomocą opłat reguluje się dostęp i to skutecznie, do przeciążonych autami ulic. Ale nie w Krakowie. Z jednej strony strefa, z drugiej parkingi (oburzające cenami, jak te prywatne), z trzeciej miejsca-enklawy bez żadnych zasad. I jeszcze chce ktoś na tym zarobić.

 

c.d.n.

2014-11-20

mouset