Nowości i ogłoszenia

Na styku absurdu

    Za chwilę cisza wyborcza, a więc kończymy nasz cykl felietonów dotyczących wpływu tych decyzji na nasze życie, a szczególnie na jeden z jego elementów: codzienny dojazd. Krakowianie staną przed wyborem prezydenta - Marek Lasota czy Jacek Majchrowski. Ten drugi przypomniał sobie i nam, że jest obecnie urzędującym prezydentem, w skrzynce znalazłem ulotkę nawołującą do jego wyboru. Cóż w niej czytam? Nic merytorycznego niestety. Główna myśl to to, że wybór Jacka Majchrowskiego uchroni Kraków przed triumfem ideologii, która pochłonie dużo energii ewentualnych nowych władz.

 

    Kiepski to argument, bo zbyt wielkiej energii dotychczasowych władz nie zdołałem zauważyć. Owszem jest dużo inwestycji, ale wiele z nich należy uznać, za oczywisty element w nadrabianiu zaległości cywilizacyjnych Krakowa. Kto nie pamięta, niech sobie przypomni lub zapyta o skrzyżowanie Saskiej z Lipską rodem jakby z XX-lecia międzywojennego. Odważna inwestycja w Płaszowie, która niejako uwolniła prawie ćwierć miasta, prawdziwe dokonanie urzędujących władz. Tyle, że dwie kadencje temu. W minionej nie mamy czego szukać. Trasa na Czerwone Maki kończy się pętlą, której wielkość nie przystaje do przypisywanej roli. Nie ma promocji zbiorkomu, ani systemu P+R. Owszem jest centrum kongresowe i hala widowiskowa, ale to obiekty obecne od lat w innych miastach. W tych miastach, którym Euro może się nie należało, ale w tym kierunku działano.

 

    Może to odgrzewane kotlety, ale trudno się oprzeć uczuciu arogancji władzy. Należało się Euro, należały się igrzyska to i kolejna kadencja się należy. Kadencja sprytnego omijania problemów, skupiania energii tam, gdzie nie trzeba. Wystarczy popatrzeć na styk Bronowic i Zwierzyńca. Sielskie życie toczy się wokół stadionów, za cenę których o wiele szybciej zrealizowanoby chociażby wspomniane hale, a których utrzymanie staje się coraz trudniejsze. A kawałeczek dalej na Reymonta i Czarnowiejskiej miasto dusi się komunikacyjnie, co generuje w sąsiednich ulicach spore korki. Jodłowa i Jesionowa to nadal elementy III obwodnicy. Prezydent ogłasza budowę Trasy Łagiewnickiej, w której rejonie problemów komunikacyjnych nie ma, a zalążka czegokolwiek na północ od mostu Zwierzynieckiego ani widu, ani słychu. Dlaczego nie dało się nic zrobić w kierunku tramwaju na Piastowskiej? To raptem 1,5 kilometra, ale znacząco odciążające trasę na Bronowice i obsługujące AGH, tak jak trasa do Maków - UJ. A Kraków miastem studenckim podobno jest.

 

     Plany zarządu miasta, a realne potrzeby mieszkańców dosyć się rozmijają. Dało temu wyraz referendum. Światowe Dni Młodzieży nie podlegają referendum, a i Trasa Łagiewnicka do nich pasuje, ale może warto zainwestować pieniądze w sprawną komunikację, chociażby w torowiska. Miarą skuteczności władz jest rozwiązywanie realnych i najbardziej palących problemów. Powinno też przebiegać to w wiarygodny sposób. Skoro dwa lata temu wywracano komunikację na podstawie profesjonalnych badań, po czym dalsze zmiany inicjowane potrzebami społecznymi przeprowadzali amatorzy trzymający władzę to trudno mieć wrażenie sprawiedliwości i rzetelności. Takie rzeczy profesor Majchrowski powinien wiedzieć.

 

      Zmiana trasy 'ósemki' czy teraz wyborcza parówka (trudno to kiełbasą nazwać) w postaci 142 w weekendy do Batowic nie wymagały wymówki w postaci badań. Był to głos ludu, zastępca prezydenta Tadeusz Trzmiel, w PRL dyrektor MPK, a teraz osoba nadzorująca komunikację nie powinien do takich zmian dopuszczać. Drwimy z wieści z Rosji, gdzie prezydent oburzony donosem na wysoką cenę karkówki wsiada w limuzynę i jedzie ją ustalić, ale krakowskie praktyki zaspokojania głosów grup i grupek niewiele od tego się różnią. Prezydent Majchrowski podkreśla swoją umiejętność do prowadzenia polityki i bezpartyjność. Jednak nie przekłada się to na aktywność. Jako gospodarz miasta powinien dbać o to co jest najbardziej potrzebne mieszkańcom. A niestety dialog z nimi kuleje, choć w wąskich spektakularnych sprawach jak wyżej wspomniano bywa aż za dobry. Dobry dialog, sondażowanie potrzeb oraz chęć i plan ich realizacji wymuszą na radnych jasne opowiedzenie się za lub przeciw temu co jest dla miasta i mieszkańców najważniejsze.

 

    Słabość rady miasta to słabość PO. Kandydat wyjęty z kapelusza, aby odkreślić że w Krakowie wystawiono. Brak jakiejkolwiek osoby zainteresowanej szczerze rządzeniem miastem, wszyscy pokochali sejm, Warszawę i Brukselę. To już wystawia Platformie złe świadectwo. Każdy chciałby być urzędnikiem, współrządzić, ale nie brać odpowiedzialności. Nikt nie lubi w Platformie swojego miasta, ale stołki chyba wszyscy. Na tym tle urzędujący prezydent, który niejako będzie zmuszony zostać na kolejną kadencję jest naprawdę szczytem aktywności. PiS z kolei uczynił wszystko przez cztery lata, aby znów najskuteczniejszym argumentem przeciw niemu był strach przed gloryfikacją Smoleńska oraz rewizjonizmem. Umniejsza to znacząco rolę wielu fachowych ludzi związanych z tym ugrupowaniem. Marek Lasota jako historyk kojarzy się niestety z tym pierwszym nurtem, ale plany w programie dotyczące rozwoju sieci tramwajowej, komunikacji rowerowej, powołania osoby koordynującej ruch i komunikację są czymś co powinno się podobać. Szkoda, że musimy nad tym się zastanawiać, czy lepiej będzie poruszać się porządną komunikacją zbiorową za cenę uczczenia prezydenckiej pary w taki czy inny sposób.

 

   Ugrupowanie Kraków Przeciw Igrzyskom nie porwało ludzi. Zanegować można jedną, istotną sprawę, ale ideologii i pomysłu na cztery lata gospodarowania ogromną aglomeracją opartej na zaprzeczeniu nie da się stworzyć. Efekt - Tomasz Leśniak za Martą Pateną, o której pomyśle na Kraków trudno cokolwiek powiedzieć. Wynik Łukasza Gibały też mówi wiele, głównie o podziałach społeczności miasta i tym, że jednak ludzie nadal upatrują w samorządzie barw politycznych. Niedzielna tura jest tak naprawdę plebiscytem popularności, nie ma tam miejsca na merytoryczną dyskusję, plany rozwoju, starcie koncepcji i wizji. Jest głosowaniem nad którym ciążą emocje i elementy ideologiczne. Szkoda, aby kolejne cztery lata nie miały jasnej i silnie wytyczonej ścieżki, lecz meandry ocierające się o populizm.

2014-11-28

mouset