Nowości i ogłoszenia

Czarne dziury krakowskiego zbiorkomu

   Analogicznie do kosmicznych odpowiedników, w tych krakowskich giną publiczne pieniądze. Wszystko dlatego, że siatka połączeń krakowskiego zbiorkomu jest wypadkową grupkowych ambicji, spektakularnego tłoku i nędzy infrastruktury. Niestety najmniejszy udział w tym melanżu mają udział potrzeby pasażerów i ich zaufanie do komunikacji miejskiej.



   Zacznijmy od tramwajów. Linia 2 kursuje co 10 minut, ale jej zapełnienie w żadnym stopniu tego nie uzasadnia, a już szczególnie na odcinku Lubicz - Cmentarz. Skomunikowanie okolic Uniwersytetu Ekonomicznego jest na tyle dobre, że taka częstotliwość 'dwójki' nie jest tam konieczna. Te pieniądze powinny choćby przejść na niedzielne kursy "6".



   Linia 5 choć przebiega przez centrum miasta jest typową czarną dziurą w krakowskiej komunikacji. Wynika to z tego, że 3/4 trasy pokrywa się z supermagistralnymi liniami 50 i 52. Wyniki pomiarów na 'piątce' jasno pokazują, że większa ilość pasażerów w pojeździe to osoby, które równie dobrze wsiądą do 1, 4, 9, 10, 50 lub 52. Przypadkowi pasażerowie napełniają pojazdy EU8N ledwo w połowie.



     Linia 7 ma wspomagać linię 20, ale opiera się na tzw. "dominie", czyli te same tramwaje obsługują na zmianę linię 7 i 11. Przy niezawodności taboru E1+c3 dominującego na trasie jedenastki oraz dużym natężeniu ruchu na Dietla i Basztowej kursy tej linii nie odciążają linii 20 tak jak zakładano. Zresztą i samo założenie było nietrafione, ponieważ ... co drugi kurs linii 7 pokrywa się z dwudziestką. Linia 11 jest w identycznej sytuacji jak 'piątka' z tą różnicą, że średnie napełnienie pojazdów jest jeszcze bardziej mizerne. Widać wyraźnie, że jest potrzebne wzmocnienie linii 20, ale na jej podstawowej, właściwie dawnej trasie.



    Ciekawe wyniki przyniosły pomiary na linii 20, na większości kursów zapełnienie pojazdów na odcinku Cichy Kącik - Bagatela wyniosło ok. 30% przy częstotliwości co 10 minut. Zważywszy na marne możliwości przesiadkowe należy uznać, że jednak pętla pełni istotną rolę w planowaniu podróży przez krakowian. Może warto, aby kończyły tam jeszcze jakieś inne linie autobusowe? Z pewnością pomiary wykazały, że linie 16 i 21 są potrzebne, choć w ich trakcie 'szesnastka' kursowała przez Struga. Napełnienia pojazdów są dość zmienne, ale może warto zainwestować w ten rejon, szczególnie gdy planuje się przebudowę węzła w rejonie Igołomskiej, a los kombinatu jest zawieszony w gabinetach decydentów.

 

    Badania pokazały też, że podział linii 22 ze spadkiem jej częstotliwości na odcinku Dąbie - Kombinat do 20 minut nie spowodował przeciążenia pojazdów. Pytanie ile osób skorzystałoby z linii jadącej co 10 minut zamiast ze swojego auta pozostaje niestety otwarte. Zwłaszcza, że planowane zmiany połączenia centrum z Nową Hutą skupiają się na unowocześnieniu taboru na linii 4 i zwiększeniu częstotliwości linii 9. Czy w tym układzie warto utrzymywać duże bombardiery na linii 14? Może kosztem mniejszych pojazdów warto przywrócić na linii 22 takt 10-minutowy w szczycie. Zwłaszcza, gdy chcemy walczyć ze smogiem, a oszczędności przy dwóch pełnych kursach każdej brygady linii 12 z wyjazdem/zjazdem aż do Dąbia są śmieszne. Nie stać nas namarnotrawstwo.

2015-05-19

mouset