Nowości i ogłoszenia

Nędznicy

     Powieść Wiktora Hugo toczy się w epoce wielkiego rozwoju kolei żelaznej. W dzisiejszych czasach można powiedzieć, że trwa ona dalej za wyjątkiem kilku regionów naszego kraju. Należy do nich Podkarpacie. Nieopodal Dębicy grywał niegdyś w III lidze piłkarskiej klub Pustynia Podkarpacie. Jego nazwa doskonale odzwierciedla ruch regionalny na trasie z Dębicy przez Mielec do Tarnobrzega. Tragiczny stan techniczny linii oczywiście jest doskonałą wymówką aby nic nie robić w kierunku przywrócenia połączeń. Podobny los spotkał Zagórz. Do Łupkowa raczej szynami już nie dotrzemy, a o Lesku i Krościenku też można pomarzyć. Jeśli IC zrealizuje swój plan skrócenia
tras TLK do Sanoka to zasłużony węzeł zniknie z mapy kolejowej Polski. O ruchu regionalnym nie wspominamy, bo jedna para w idiotycznych godzinach z Krosna do Zagórza to ochłap. Do Sanoka docierają brutta jeszcze regularnie, więc zapewne będzie to kolejny argument uzasadniający wycięcie pociągów.

 

      Dzięki remontowi i bardzo szybkiemu czasowi jazdy udało się stworzyć dwie pary pociągów Jasło - Krosno. To jednak mało, zwłaszcza, że DK nr 28 korkuje się coraz bardziej, a pociągi obsługują jeszcze leżące z dala od niej Jedlicze. Krótka kołderka pana marszałka starcza na dwie pary w tzw. szczycie. Większy skandal widać na trasie Jasło - Rzeszów, gdzie za unijne fundusze udało się skrócić czas przejazdu do prawie 70 minut. Ogromne korki na DK9 (południowy wlot do Rzeszowa), Boguchwała i Strzyżów generujące spore potoki nie znalazły uznania na stworzenie dobrej komunikacji szynowej. "Bieda-regio" kursuje wyłącznie w jednym kierunku, aż dwa pociągi, kuriozum jakich mało. Nie dziwi więc bierność w sprawie Mielca, bo jak widać remont z podniesieniem szlakowej nawet do 100 kmh nie gwarantuje, że pojedzie tam pociąg. Zresztą sprawa niegospodarności na linii 106 trafiła do organów ścigania.

 

      Ogromny wysiłek marszałka skupił się na linii 71, przyszłej magistrali do stolicy, który kosztem wymienionych miejscowości i linii oraz niewspominanych jeszcze "bałajów" i trasy Stalowa Wola - Przeworsk uruchomił oszałamiającą ilość czterech par połączeń do Głogowa i Kolbuszowej celem obsługi strefy inwestycyjnej w Rogoźnicy. Popularność jest, ale dlaczego inne miasta nie mają szansy na skorzystanie? A poza tym potencjał linii, aby częściej kursowały pociągi do Stalowej Woli przez Tarnobrzeg jest niewykorzystany. Zakup nowego taboru na elektryczne połączenie SWR z Przeworskiem zaowocował ... pocięciem połączeń do trzech par. Trasa na wschód do Horyńca nie miała tyle szczęścia, tam decydenci uznali, że ludzie wzorem Rosji żyją w systemie tygodniowym. Po interwencji dostali tzw. ochłap. Jednak i on zostanie zmniejszony na wakacje: od poniedziałku do piątku do Horyńca po południu, a rano do Jarosławia. W soboty i niedziele uzupełni to w odwrotnych porach jedna para Rzeszów - Zamość. A jeszcze rok temu jako tako wyglądał ruch na pograniczu z Lubelszczyzną, teraz zostanie unicestwiony, choć powinien być zwiększony i utrzymywany cały rok. Nie istnieją w ogóle połączenia ze Świętokrzyskiem oraz południową Małopolską. Sandomierz, Staszów, Biecz i Gorlice to symbole hańby komunikacyjnej całej trójki województw, które działają chyba nie tylko w ramach Południowej Grupy Zakupowej, ale także PG Likwidacyjnej.



      Brak myślenia widać też w połączeniach dalekobieżnych. Trasa do Lublina stała się grobem dla wielu lokomotyw SU45, teraz wiele wskazuje, że taki los spotka sprowadzone zewsząd SU46. Podczas naszej ekspedycji z siedmiu sprawna była... jedna. Na szczęście do ruchu wchodzą zapowiadane przez PKP IC nowe lokomotywy spalinowe: SU42-1001 dla linii 309 do Kudowy oraz SU160-001 i 002 dla Półwyspu Helskiego i Podkarpacia. Niestety nowy produkt Pesy mogący prowadzić pociągi nawet 160 kmh zastępuje właśnie znanego nam od pół roku bieszczadzkiego "nurka". Trasa przez Kolbuszową pozwala na ruch z prędkością do 120 kmh, a czeska maszyna rozwija 90. Wnioski nasuwają się same. Być może ulegnie to zmianie, zwłaszcza, że rozkład jazdy pociągów TLK pomiędzy Lublinem a Rzeszowem jest bardzo wyśrubowany. Przydałoby się go realizować zamiast wozić chętnych autobusem po zakorkowanych drogach.



      Nędza kolei podkarpackiej jest chyba obecnie największa od lat. Nie ratuje jej wizerunku najnowszy tabor. Brakuje nawet chęci, aby na popularnych niegdyś liniach pociągi kursowały w obu kierunkach. Zasłanianie się brakiem pieniędzy nie prowadzi do niczego, a wręcz zniechęca podróżnych do tego środka lokomocji, który po wyremontowanych szlakach mógłby kursować szybko i wygodnie.

2015-06-18

mouset