Nowości i ogłoszenia

Czerwone i czerwonoprądnickie braki

    Dziś, jakby na przekór naszym ubiegłotygodniowym dociekaniom, na brygadzie 18-03 pojawił się pojazd Pesa 2014N #RG901, pozostałe dwa obsadzały jak zawsze brygady 50-03 i 50-07. Podobnie jak w poprzednich dniach na brygadę 18-05 skierowano bombardiera NGT8. Wszystko wynika z tłoku w tramwajach linii 18, do którego przyczynia się nie tylko październikowy boom na komunikację miejską, lecz także podział linii 52 i nieobsługiwanie wszystkimi kursami Poczty i Dworca Głównego.

 

    Pomijając sprawę linii 4, na której miały pojawić się najdłuższe krakowskie pojazdy, najbardziej zastanawia zamysł rozdziału i utrzymania taboru. Jest to jeden z czynników decydujących o promocji komunikacji zbiorowej. Jeżeli ludzie nie mają szansy dojechać w cywilizowany sposób tramwajem czy autobusem to zrezygnują z niego. Jedna brygada wiosny nie czyni, chyba warto ponownie się zastanowić na czym powinny kursować najdłuższe pojazdy. Linia 14 wspomagana przez 7 do przeciążonych nie należy, a widok zjeżdżających NGT8 do zajezdni ze szczytowych brygad linii 50 wręcz razi. Stopiątek też postanowiono się pozbyć jak najszybciej, a szkoda, bo dwa-trzy trójskłady jak na zawołanie wzmocniłyby linię 3.

 

    Remont ulicy Dunajewskiego obnaża po raz kolejny brak pomysłu i koordynacji działań w sprawie krakowskiej komunikacji. Tabor dobierany jest wedle propagandowych potrzeb, przypadku i aktualnego stanu posiadania (swoją drogą zobaczymy co za dwa tygodnie wyjedzie na linię 85). Nie da się rozwijać sieci, obejmować większy obszar miasta tramwajami nie mając zaplecza taborowego i miejsca, gdzie będzie on stacjonował. Owszem, są linie, w których drzemią rezerwy i mogą przekształcić się w magistralne, oblężone marszruty, ale muszą mieć na to szanse w postaci odpowiedniej infrastruktury.

 

     Trwają uzgodnienia w sprawie Trasy Łagiewnickiej, podczas gdy nikt nie widzi jak ważny jest 1400 metrowy odcinek torów tramwajowych w ulicy Piastowskiej. Wtedy nie będzie się nikt zastanawiał czy tramwaj do Cichego Kącika kierować co 20 minut od Filharmoni, a może od Bagateli. Swoją drogą śmieszne i straszne na tle innych miast jest nieobjęcie dotąd w uniwersyteckim mieście największego skupiska akademików komunikacją tramwajową. A na tle ŚDM wręcz kompromitujące zarząd miasta, jakby nie patrzeć niezmienny od lat.

 

    Kolejna linia, którą czekać może rozwój to 'dwójka'. Zbyt popularna nie jest, w aktualnej remontowej sytuacji wręcz przeszkadza, ale trudno zabrać jedyny dojazd do Rakowic, co nie zmienia faktu, że nie musi się odbywać od strony dworca. Ale czy linia 2 przejdzie taką ścieżkę kariery jak 18? Zależy to od Czerwonego Prądnika, na którego terenie nie odbywa się merytoryczna dyskusja co miasto i mieszkańcy zyskają i patrząc na rozmach potencjalnej inwestycji, a tym samym koszt warto, aby zyskali jak najwięcej. Najważniejsze w czerwonoprądnickiej dyskusji jest to, pod czyimi oknami pojadą tramwaje. A szkoda, bo najważniejsze jest, aby tramwaj do Mistrzejowic był w przedłużeniu ulicy Rakowickiej. Nie tylko ożywi ten rejon, ale przede wszystkim nie pozwoli to na utworzenie kolejnego "wąskiego gardła" na Mogilskiej.

 

     Uruchomienie nowej trasy pociągnie za sobą większą ilość połączeń, szkoda aby tramwaje oczekiwały w kolejce na podjechanie na przystanek. Może warto pomyśleć o całym Czerwonym Prądniku, aby jak najwięcej osób skorzystało z szybkiego i ekologicznego dojazdu, zamiast tylko o własnych interesach. Zresztą autobusowe, czerwonoprądnickie braki nie budzą zbytniego zainteresowania radnych jak i organizatora komunikacji. Co roku słyszymy o wzmocnieniu linii 139, co już raz obnażyliśmy, jako zwykły dodatkowy kurs autobusu z innej linii. Co roku na 139 jest źle, nie ma pieniędzy na poprawę, ale jednocześnie nie trzeba szukać środków aż na linii 504, bo na trasie 139 one leżą.

 

     Tak jak przypuszczaliśmy linia 439 nie cieszy się popularnością, zamysł uzasadniający bezpośrednie połączenie rejonu północnych Czyżyn z aleją 29 listopada nie znalazł poparcia. To nie jest 429, które wzmacnia istotnie 129 odchylając się od trasy zaledwie o kilkaset metrów. Na dodatek do skupiska uczelniano-mieszkalnego Politechniki, której główny kampus znajduje się na przeciwległym końcu trasy. Linia 439 nie wzmacniała i nadal nie wzmacnia 139, bo problem na alejach 29 listopada i Czerwonym Prądniku wynika z tego, że autobusy już jadą zapełnione od strony Nowej Huty. Nie interweniują radni dzielnicy III, społeczeństwo rzecznicy ZIKiT karmią kłamstwami o wzmocnieniu jednym (!) kursem, podczas gdy należałoby zabrać linię z Czyżyn i skierować od biedy nawet tylko do Mistrzejowic, albo Ronda Piastowskiego, a nawet zatoczki przy skrzyżowaniu Srebrnych Orłów i Wiślickiej.

 

       Tramwajom potrzeba torowisk i ludzi myślących kilkanaście lat do przodu, jak je poprowadzić. Autobusom wystarcza najczęściej dobra wola, chociaż braki w infrastrukturze skrzeczą. Szkoda, gdy w jednych autobusach ludzie walczą o godziwe miejsce stojące, innymi można podróżować w komfortowych warunkach. Kolejny przykład z Czerwonego Prądnika - linię 128 - przedstawimy w kolejnym felietonie.

2015-10-14

mouset