Nowości i ogłoszenia

A kto daje i odbiera...

    Mija pierwszy tydzień zamknięcia estakady nad ulicą Wielicką. Są też pierwsze urzędnicze wnioski z tej sytuacji. Na ciągu "powstańczych" dwupasmówek sytuacja trochę się uspokoiła, albowiem autobusy linii 178 zaczęły jeździć bardziej punktualnie. Przed rozpoczęciem prac nie miały na to szans, gdyż każdego ranka i bez remontu trzeba do skrzyżowania z Wielicką odstać swoje w ogromnych korkach. Pas dla autobusów spełnia swe zadanie, szkoda tylko, że nikt nie wpadł na to, aby tych autobusów jeździło więcej, skoro codzienna frekwencja jest na poziomie 90%. Jak więc zachęcić kierowców do zostawienia auta? Zobaczymy jak dalej ZIKiT będzie promował ów ciąg w kwietniu, gdy sytuacja pogorszy się od strony Nowej Huty i autobus będzie jedynym sensownym środkiem lokomocji pomiędzy Łagiewnikami a nadwiślańską częścią Płaszowa. Niewykluczone, że organizator komunikacji liczy na to, że sporo osób wybierze... rowery, wszak idzie wiosna.

 

    Pokłosiem zamknięć na linii północ-południe jest wtórne zakorkowanie, a właściwie obnażenie niewydolności ulic Kamieńskiego i Wielickiej. Nie tak dawno pisaliśmy o chorym pomyśle projektowania trzech pasów Trasy Łagiewnickiej, co w zestawieniu z takim problemem tym bardziej wydaje się kuriozalne. Korek na moście Dębnickim liczy 20 lat, wydawał się wtedy czymś straszliwie utrudniającym życie. Do ronda Matecznego często stało się od wolskiej zajezdni w korkach, bo nie było autostradowego obejścia miasta. Po inwestycjach przepustowość wzrosła, ale zakorkowała się ulica Konopnickiej. I taka niestety kolej rzeczy będzie postępować, efekt domina znów objął ulicę Kamieńskiego. Co rano stoi już Łużycka. I chyba ten moment jest najlepszy na wyznaczenie bus-pasa na Kamieńskiego. Autobusy jadą opóźnione i przepełnione. Kierowcy mają poza tym większy wybór, przez węzły A4 i Rybitwy w 15-20 minut dojadą z południowych osiedli do mostu Kotlarskiego lub Łęgu. Jednak po wyznaczeniu bus-pasów należy dofinansować kursy autobusów, w pierwszej kolejności - 169.

 

    Szczytne idee rozbijają się jednak o praktykę. Bus-pasów nie ma, linie 144, 173 i 503 jadą jak chcą, więc pasażerowie wybrali zgodnie z ideałami zrównoważonego transportu linię tramwajową 13 jadącą "mniej więcej" w okolice bliskie tym, które obsługują wymienione autobusy. Na Kurdwanowie nie jest to zbyt widoczny problem, bo linie 24 i 50 mają dostateczną rezerwę w napełnieniu kursów. Mając nadmiar aktualnie pojazdów szynowych wybrano niesłychanie przyjazne pasażerom rozwiązanie. Zabrano dłuższe bombardiery z linii 8 i skierowano je na 'trzynastkę'.

 

    Bezmyślność tej decyzji obnaża kilka faktów z ostatnich miesięcy. W ZIKiT uznano, że z racji kursowania na odcinku Bronowice - Korona obu linii można je zamienić taborem. Nie tak dawno, wskutek przepełnienia pojazdów linii 8 skierowano tam właśnie pojazdy NGT8. Jak ważnym w popularyzacji systemu P+R w codziennych dojazdach jest Borek Fałęcki udowodniła linia 19. Potem niestety było już tylko gorzej, awaria podstacji, rzekomo mała popularność linii 12 dały sygnał do majstrowania przy czymś co mogło dobrze funkcjonować. Nie wiadomo co przeważa, czy zwykła bezmyślność, czy też bezczelne lekceważenie pasażera.

 

    Linia 12 kursuje obecnie cały dzień do Wieczystej, podczas gdy upychanie pasażerów do zbyt małych poajzdów przerzucane jest pomiędzy liniami 8 a 13. Chyba w planowaniu wielkich korków można było skojarzyć opustoszałą 'dwunastkę' (głównie wskutek złej koordynacji rozkładów) z tym, że sporo kierowców udaje się od strony Borku i Swoszowic w kierunku Nowej Huty i Płaszowa. Ze względu na codzienne korki przesiadka dla nich na linie 11 i 23 w Łagiewnikach nie jest atrakcyjną propozycją. Akcja informacyjna i kursowanie na starej trasie linii 12 z pewnością pomogłyby w trudnej sytuacji jak i pokazaniu, że jazda zbiorowym transportem po coraz bardziej zakorkowanym mieście ma sens. Utrzymywanie takich linii jak 11 czy 12 ma sens, skoro tworzy się tysiące wariantów do obsługi rozmaitych punktów, aby tylko nie musieli się krakowianie przesiadać.

 

    Przy kursującej do Borku linii 12 można pokusić się o zamianę taboru pomiędzy liniami 8 a 13. W ciągu miesiąca zabrano z Borku 'dwunastkę' i zmniejszono pojemność 'ósemki'. Tak właśnie w praktyce walczymy w Krakowie ze smogiem i promujemy komunikację miejską. Choć tego taboru jest w tym momencie na tyle, aby można było zastąpić częściowo ufoki na linii 24 składami wiedeńskimi, a te ostatnie skierować na połowę brygad linii 13. Tu jednak usłyszeliśmy głos MPK, zatroskanego o brak niskiej podłogi w tramwajach dla mieszkańców Bieżanowa. Śmieszne i straszne, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę liczne wpadki z krawężnikami, niemieszczącymi się tramwajami i dwutorowymi pętlami. Tu też liczyło się głównie dobro pasażera, klasyczna można by rzec fasada tej instytucji. Bałagan organizacyjny niedobrze wróży przed lipcowymi uroczystościami.

 

     Zapowiadane są dalsze zmiany, być może zobaczymy je już w poniedziałek na krakowskich torach, zwłaszcza, że na linię 70 - zastępującą 'dziesiątkę' - muszą wyjechać wagony GT8S. Za dwa tygodnie zaś 'Faustyna' czyli Święto Bożego Miłosierdzia. Pierwszy raz w jego obsłudze pojawią się pesy, ufoków jest trzy razy mniej niż rok temu, zatem miejmy nadzieję, że MPK utrzyma dogmat niskiej podłogi i nawet jako rezerwy wystawi "Krakowiaki", a brygada 24-01 po przetarciu sieci szybko zjedzie pod osłoną świtu, aby nie narażać pielgrzymów zwłaszcza z Bieżanowa na kontakt z wysokopodłogowym pojazdem. Organizatorowi komunikacji też gratulujemy koordyancji, że wiedząc o budowie S7 nie zdecydował się na najpilniejsze remonty w ciągu trasy do Pleszowa podczas zamknięcia torowiska.

2016-03-18

mouset