Przywykliśmy już do niedzielnego paraliżu w wybrany majowy weekend, gdy impreza biegowa wymusza zmiany w organizacji ruchu i uniemożliwia wręcz ruch w połowie Krakowa. Jednak tak naprawdę, po latach organizowania krakowskiego maratonu trzeba uznać, że w istocie ten bieg nie paraliżuje miasta, lecz odsłania fundamentalne braki w jego infrastrukturze.

    Przebiegło piętnaście Cracovia Maratonów, a w zachodniej części Krakowa nie powstała ani jedna ulica prowadząca ruch międzydzielnicowy. Remont torowiska do Bronowic po raz kolejny obnażył brak łącznika wzdłuż Piastowskiej mogącego usprawnić ruch na tej trasie i wyeliminować sporo podróży samochodem. Mimo to, ten sam błąd będzie powielany, o czym choćby świadczy rozsyłana ulotka sprawozdawcza radnego D. Jaśkowca, m.in. w sprawie budowy tramwaju do Mistrzejowic, koniecznie przez Meissnera.

     Stojąc w korku na Opolskiej, czy też omijając dziury na Stelmachów lub probując wymusić pierwszeństwo na Gaiku niejeden z nas zastanawia się, czy coś w rodzaju północnej obwodnicy Krakowa powstanie. Śmieszą szczytne idee bus-pasa wzdłuż Opolskiej, po to aby raz na 10 minut przemknął 172 lub jego przyspieszona wersja. Dopóki z tranzytowej trasy nie stanie się ona międzydzielnicowej, dopóty nic nie zachęci do przesiadki na komunikację zbiorową. 

    Dostawiane są kolejne bloki w tak kuriozalnych miejscach jak wąski pasek przy stacji Kraków Główny Zachód, z wyjazdem na tunelik pod torami w ciągu ulicy Łokietka. Plenią się biura z minimalistycznymi parkingami, wyznacza się objazd przez A4 i S7, po czym tworzy się na nich zwężenia. Ot, koordynacja i logika. A w dalszej kolejności paraliż....