Nowości i ogłoszenia

Dyliżans kursuje co dwa lata...

... a dopuszczalne opóźnienie wynosi 3 miesiące. Tej treści komunikat do dziś budzi wesołość, gdy czyta się o przygodach Tytusa, Romka i A'Tomka. Mniej śmiesznie jest, gdy realia te przystawimy do funkcjonowania komunikacji miejskiej w Krakowie. Za kilka dni zaczną się wakacje, jak co roku piarowy bełkot o zmniejszonych potrzebach przewozowych i konieczności dostosowania (chyba pasażerów do komunikacji) będzie przykrywką do zaoszczędzenia pieniędzy, które i tak są marnotrawione przez cały rok, aby zaspokoić ambicjonalne interesy.

 

    W tym roku wakacyjny okres podzielą Światowe Dni Młodzieży, do 25 lipca i w okresie po 3 sierpnia, jak długo, czy 31 sierpnia, a może 28 (tego łaskawie nie podano) obowiązywać będą ograniczenia w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej. Z szyn znikną linie-'potworki' czyli 7 i 12, a nowością na tej liście będzie 23. Linie 50 i 52 będą przez cały dzień kursować co 10 minut. Do 20 minutowego taktu spadnie f na liniach 2 i 24. Liniami poruszającymi się co 10 w szczycie i co 20 poza będą 1, 8 i 13.

 

     Cóż można powiedzieć widząc cięcia w najbardziej ekologicznym środku transportu. Krótkowzroczność organizatora komunikacji i władz miasta jest w tym roku wybitnie duża, bo raczej poza ŚDM turyści też dopiszą w Krakowie wiedzeni atrakcjami turystycznymi i reklamą miasta podczas religijnych uroczystości. Warto byłoby zachęcić mieszkańców, aby w lecie pozostawili auta. Ale jak to zrobić? O ile zawieszone linie czy 'pięćdziesiątki' można zrozumieć, to majstrowania przy liniach 1, 8 i 13 już nie. Ciąg na alei Pokoju, obok dwóch miejsc rekreacyjnych, centrów rozrywki i handlu obsługiwać będą w porze wzmożonego ruchu trzy linie jadące co 20 minut. Decyzja o ograniczeniu 24 jest jak najbardziej słuszna, ale w połączeniu z cięciami na 8 i 13 - idiotyczna. Widać rozpaczliwe szukanie oszczędności, podczas gdy miasto chełpi się stawianiem na ekologię. Ciąg ulicy Krakowskiej, Bieżanów, a przede wszystkim Bronowice wymagają jednak kursowania 'ósemki' i 'trzynastki' co 10 minut.

 

       Jeszcze gorzej przedstawia się rozkład jazdy autobusów. Linia 106, 166 czy 503 to najlepszy przykład, w przedpołudniowej porze, gdy sporo pasażerów się przemieszcza, na autobus będzie trzeba poczekać 48 minut (!), dłużej niż trwa jego jazda. Jest to też jasny sygnał, jak promuje się przyspieszoną linię w mieście. Z pewnością odstręcza to od samochodu. O ile nad Kryspinów da się w ciągu dnia powszedniego dobrze dojechać dzięki przyzwoitej częstości na linii 269, to już Bagry są traktowane jak zło konieczne. Dojazd wyłącznie w dni wolne.

 

       Brak pieniędzy nie może wszystkiego tłumaczyć, albowiem wiele zależy od promowania zbiorowych środków transportu za pomocą realnych działań. Czy ktoś kupi bilet okresowy na linię jadącą prawie co godzinę? Duży plus jaki należy zauważyć to brak majstrowania organizatorów przy liniach 172 i 572.

 

         Na koniec do naszego, bogatego niestety, zbioru przykładów promowania komunikacji miejskiej dopisujemy jeszcze jeden. Dobiega końca remont ulicy Siewnej, która zacznie przypominać standardy europejskie swym wyglądem. Remont ów wymusił zmianę trasy linii 137, która kursuje do wschodniej pętli na Górce Narodowej. W dzielnicy IV opiekującej się owym terenem powstał pomysł sondażu, który wykonano we... wschodniej części odsiedla, która z remontowego musu 137 otrzymała. Wyników plebiscytu można się domyślać, wprawdzie doszło do głosowania w zachodniej części (Kuźnica), ale z opóźnieniem.

 

          W naszej ocenie sam pomysł pytania o zmianę trasy 137 tak, aby wyjeżdżając z Kuźnicy jechała jeszcze przez Meiera i jeszcze obsłużyła osiedle Mozarta, gdzie jest de facto jedynym autobusem (dla przypomnienia minibusy, bo na midi już zaoszczędzono i spadek f z 10 do 12!!) świadczy o nędzy merytorycznej w zakresie organizacji komunikacji wśród włodarzy dzielnicy. Ta sama dzielnica próbuje przepchać pomysł wskrzeszenia 114. Dlaczego nie wymyślono, aby zagospodarować linii 115, aby objechała jeszcze kilka ulic w drodze na dworzec? Skoro do małego jelcza, jadącego rzadziej upcha się więcej chętnych to do 12-metrowego wozu tym bardziej.

 

           Poraża fakt, że radni dzielnicy nie walczą o cięcie absurdalnych wydatków na linię 132 jadącą do dworca w asyście licznych tramwajów i autobusów, nie zainteresują się czemu służy linia 154 i jak wygląda jej ekologiczna rzeczywistość, nie opiniują rozkładu 503 na wakacje, tylko próbują uszczęśliwić jednych mieszkańców kosztem drugich. Drogi dzielnicy IV należą do najbardziej zakorkowanych w mieście. Jadący do tramwaju autobus o częstotliwości 10 minut był bardzo dobrą ofertą dla mieszkańców, bo samochody po pokonaniu pierwszych barier i tak grzęzną na Prądnickiej i 29 listopada. Czyżby ekologiczne slogany o promocji transportu były tak puste jak codzienność na linii 154?

2016-06-19

mouset